Szanowni Państwo,
Ponownie, jak rok i jak dwa lata temu, ośmielam się zaproponować, by siedem dni w końcu maja – dni, które mam nadzieję, będą wreszcie porządnie ciepłe, bo w chwili, gdy to piszę, wiosna wciąż tkwi zamknięta w jakimś lochu, a zima rządzi – więc by siedem majowych wieczorów zechcieli Państwo spędzić na Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych w Gdyni, który się nazywa R@Port. I odbędzie się po raz już dwunasty. I znów nie będzie miał swojego hasła przewodniego. Szefowie festiwali teatralnych w Polsce i na świecie stają na głowie, by dla swojej imprezy wymyślić jakieś hasło, najlepiej wzniosłe, maksymalnie ogólne i poetyckie. Typu: „Koniec starego świata”. Albo „Czas oburzonych”. Albo „Na pograniczu epok”, itd. Niech mi wybaczy ktoś, kto o takim patetycznym nagłówku marzy – ale go nie będzie. Mnie wystarcza słówko „raport”, przy tym całym swoim wojskowo-policyjno-księgowym posmaku. Raport czyli przegląd: co ciekawego przydarzyło się nam w Roku Pańskim 2016 na scenach. Mam wrażenie, że zdarzyło się wiele i tytuły pokazywane w Gdyni między 21 a 27 maja to odzwierciedlają. Jeśli kto się rozczaruje, niech mnie stawia do raportu i na baczność, to słówko ma jeszcze i taki przecież sens.
Kto przyjedzie?
Dużo starych znajomych. Na czele z duetem Monika Strzępka/Paweł Demirski, których rok temu nie było (bo nic w teatrze nie zrobili), a bez nich R@Portowy afisz, mimo wielu tytułów, zdawał się jakiś niepełny. Zobaczymy ich najnowszą produkcję „Triumf woli” ze Starego Teatru, nasyconą pozytywnymi emocjami. Ale będzie też zeszłoroczna triumfatorka, Agata Duda-Gracz, która swoją „Kumernis” z Teatru Muzycznego wygrała festiwal. Tym razem będzie to widowisko też z teatru muzycznego, ale z wrocławskiego Capitolu: „Po «Burzy» Szekspira”, spektakl – rozmowa z ojcem, wielkim malarzem, Jerzym Dudą-Graczem. Będzie laureatka zeszłorocznej Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej Jolanta Janiczak, jako autorka spektaklu – manifestu „Żony stanu, dziwki rewolucji, a może i uczone białogłowy” w reżyserii Wiktora Rubina z Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Będą i inni autorzy, którzy już dzierżyli w dłoniach kostkę – symbol GND. Mateusz Pakuła, który napisał niesamowity poemat sceniczny, hołd dla walczącego o powrót na scenę Krzysztofa Globisza „Wieloryb The Globe” (krakowski Teatr Łaźnia Nowa). I Julia Holewińska, autorka tekstu „Krzywicka/Krew”, wystawionego przez dawno na R@Porcie nie widziany Teatr im. Modrzejewskiej z Legnicy. Obejrzymy inscenizację dramatu „Silesia, silentia”, autorstwa Lidii Amejko, mistrzyni literackiego dramatu, której dzieła teatr nie zawsze umiał docenić; tę prapremierę przygotował Marek Fiedor we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Teatr Węgierki z Białegostoku przywiezie „Białą siłę, czarną pamięć”, adaptację gorącej reportażowej książki Marcina Kąckiego, reżyserował Piotr Ratajczak. A najmłodszą uczestniczką konkursu będzie Anna Karasińska ze swoim (scenariusz i reżyseria) drugim spektaklem w życiu, który właśnie tak nazwała: „Drugi spektakl”. Autorskie dzieło firmuje Teatr Polski z Poznania.
Pełny obraz? Nie, skąd. Osiem pozycji w konkursie to i tak dużo, ale, gdyby było trzeba, znalazłoby się jeszcze dobrych parę tytułów, które mogłyby wskoczyć na nagłe zastępstwo. Bardzo chcieliśmy mieć, na przykład, spektakl z TR Warszawa (przynajmniej ktoś by reprezentował tę cholerną stolicę, z której nie ma czego przywozić). W grę wchodziły dwa tytuły, albo „Robert Robur”, wariacka adaptacja wariackiej prozy Mirosława Nahacza w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego, albo „Holzwege” Marty Sokołowskiej w reżyserii Katarzyny Kalwat, spektakl, który wygrał był ubiegłoroczny Konkurs na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Cóż można było jednak poradzić na to, że Krystian Lupa robi nowe widowisko w Chinach i zabrał tam Sandrę Korzeniak, która gra ważne role w obu tytułach?
W efekcie będzie, owszem, coś z Warszawy, lecz tylko w zestawie spektakli towarzyszących. To kameralny „Triatlon” z Teatru Ochoty, trzy jednoaktówki napisane przez młodziutkich autorów, pokazywane niewielkiej grupie widzów, która ma podróżować przez rozmaite zakamarki teatru, przyglądając się jego kulisom, ale i oglądać, niczym w lustrze… publiczność, czyli samych siebie.
Wśród spektakli towarzyszących, czy raczej, jak wolę mówić, kontekstowych, budujących rozmaite punkty odniesienia dla reprezentacji z konkursu, będzie coś ze stałego od trzech lat nurtu „familijnego”. Prezentujemy w nim inscenizacje współczesnych polskich sztuk scenicznych, w których i żart, i wzruszenie znajdą zarówno najmłodsi widzowie, jak i rodzice, którzy zechcą ich przyprowadzić. Oczywiście, jednych i drugich trochę co innego wzruszy i co innego zabawi. Widzowie spektaklu „Sam”, który dwa lata temu tak się podobał na R@Porcie, ucieszą się, myślę, że to znowu Wrocławski Teatr Lalek i znowu ta sama para autorsko/reżyserska: Maria Wojtyszko i Jakub Krofta. Wtedy grali cudownie śmieszno/poważną opowieść o rozwodzie rodziców widzianym oczami trzynastolatka. Teraz idą po bandzie: mówią o śmierci. Ale robią to przemądrze, łączą powagę z humorem i z wiarą w dojrzałość dziecka. Świetne widowisko zostanie zagrane w Filharmonii Kaszubskiej w Wejherowie; tam były najbardziej adekwatne warunki techniczne. Ale proszę się nie martwić odległością: spektakl (zatytułowany „Piekło-Niebo”) będzie w niedzielę 21 maja o 15 – tej, a trwa niewiele ponad godzinę, więc rodzic – teatroman jeszcze zdąży odstawić latorośl do domu i dojechać na inaugurację festiwalowego konkursu.
Tak będzie wyglądał początek festiwalu. A na koniec, w sobotę 27 maja, gdy jury pójdzie obradować, zaprosimy widzów na ostrą jazdę polityczną: na pozakonkursowy wściekły „Hymn narodowy” Przemysława Wojcieszka z Teatru Modrzejewskiej z Legnicy. Po czym, już nocą wrócimy do Teatru Miejskiego dowiedzieć się, kto wygrał R@Port i kto otrzymał Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną.
To będzie dziesiąta z kolei GND. Bywalcy festiwalu już się, mam nadzieję, przyzwyczaili: czytania pięciu tekstów wybranych do finału odbywają się od poniedziałku do piątku o 16.45. Prezentowany jest za każdym razem jeden tekst, potem odbywa się krótka rozmowa z autorem i reżyserem, tak zaplanowana, by widzowie zdążyli jeszcze na konkursowy spektakl R@Portu, bądź na widownię Teatru Miejskiego, bądź do Teatru Muzycznego lub do Ymki; w tych miejscach prezentowane są spektakle festiwalu. Skład finalistów jest niezwyczajny: po raz pierwszy mamy w piątce autorów ludzi, którzy bez wyjątku w mniejszym, czy większym stopniu pracowali już w zawodowym teatrze: jest tu aktorka, dramaturdzy i dramaturżki (kiedyś ta funkcja nazywała się kierownik literacki), także autorka materiałów wideo. Odpowiedzialny w tym roku za czytania od strony artystycznej Remigiusz Brzyk zapytał wszystkich, kogo by widzieli w roli reżyserów swoich sztuk, po czym, ku mojemu najgłębszemu zdumieniu, udało się dokładnie tych wymarzonych zaprosić. Czytania zapowiadają się więc niezwykle atrakcyjnie. Na koniec kapituła Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej wybierze swojego laureata, a kapituła Alternatywnej Nagrody Dramaturgicznej – złożona z miłośników sceny wybranych w specjalnym castingu – swojego. I zobaczymy, czy się spotkają (dotąd nigdy się tak nie zdarzyło). A co ciekawsze: jak obie kapituły uzasadnią swój wybór.
I żebym nie zapomniał: finałowe teksty GND żyją na festiwalu w jeszcze jednej formie. W programie Anny Zalewskiej – Uberman „Dramat w szkole” swoje inscenizacje tych utworów przygotowują uczniowie gdyńskich szkół pod opieką instruktorów – aktorów Teatru Miejskiego, rezultaty zaś prezentują na scenie przez jedno przedpołudnie. Wychodzą z tych warsztatów niesamowite odczytania, co podkreślam, bo w zeszłym roku Grzegorz Niziołek z Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek kapituły GND, obsztorcował mnie jak profesor leniwego studenta, czemu tak słabo chwalimy się tymi interpretacjami młodych ludzi, które bywają ciekawsze od spojrzenia profesjonalistów. No, to się chwalimy. Zwłaszcza, że naprawdę jest czym.
Wiem, że program jest nabity. Przez siedem dni codziennie albo dwa, albo trzy punkty na afiszu (czytania dramatów, bądź spektakle), między nimi jeszcze rozmowy z twórcami. Ale namawiam, warto się zabrać w ten maraton. To będzie seria spotkań z bardzo różnymi artystami – pisarzami, reżyserami, zespołami aktorskimi – ekspansywnie walczącymi o swój punkt widzenia, o swój światopogląd, swoją twórczą wypowiedź. Pewnie z niektórymi trzeba będzie się nie zgodzić, pokłócić, a może i się na nich zezłościć. Każdy tu będzie – z założenia – z innego świata, myślowego, estetycznego, programowego. Upieram się przy jednym: każdy z nich jest wart uwagi, obejrzenia, spotkania. I na te majowe wspólne spotkania z wielokolorowym, wielopostaciowym teatrem najserdeczniej Państwa zapraszam.
I – zwracam Waszą uwagę na Nagrodę Publiczności. Zapraszamy wszystkich widzów R@Portu do udziału w głosowaniu. Festiwal ma tylko dwie nagrody: jedną daje jury, drugą – właśnie publiczność. Zasady są bardzo proste. To tak jak „lajki” w internecie.
Jeśli przedstawienie się podobało, prosimy: wychodząc wrzucić bilet/zaproszenie/wejściówkę do urny stojącej w foyer. Nie trzeba wybierać spektakli. Można głosować na wiele tytułów. Nawet na wszystkie. Nagrodę otrzyma ten spektakl, który będzie miał największą liczbę „lajków” w stosunku do liczby miejsc. Trzeba to za każdym razem liczyć osobno, bo każdy spektakl ma inny układ widowni.
Nagroda wynosi 10 tysięcy złotych. Ufundował ją Port w Gdyni.
Przyznają ją Państwo!!
Do zobaczenia!
Jacek Sieradzki